sobota, 7 lipca 2012

Pakowanie czyli to, czego Tygrysy nie lubią za mocno...

W poniedziałek wieczorem zaczynamy turnus rehabilitacyjny, a tym samym nasze rodzinne wakacje, więc od kilku dni w domu panuje podróżniczy rozgardiasz. Wiadomo: pranie, prasowanie, zakupy, pakowanie, ale żeby było weselej w między czasie karmienia, zabawy, spacery i inne codzienne zajęcia. Przypomina mi się rozdział z "Mikołajka" jak rodzinka pakowała się na wakacyjny wyjazd nad morze:-)Troszkę nas jednak różni... Zrobiłam listę i zamierzam wraz z nią wkładać potrzebne rzeczy do walizek. Oczywiście zabieramy ze sobą pół domu, ale dwa tygodnie z dwójką małych dzieci nad polskim morzem...to chyba mówi samo za siebie. Dziewczyny, mimo upału, dzielnie współpracowały, więc myślę, że uda mi się planowo wykonać to niezbyt przyjemne zajęcie i jakoś nas spakować bez większych opóźnień. No i mam nadzieję, że tak jak rodzina Mikołajka nie zapomnimy torby z prowiantem:-)

1 komentarz:

  1. Jak to zwykle bywa nie mogło obyć się bez niespodzianek...Kombi którym mieliśmy jechać się zepsuło i nie pozostało nam nic innego, jak nasz dzielny mały peugeocik, więc zrezygnowaliśmy z wózka i łóżeczka turystycznego i sama nie wiem jak, opchnęliśmy resztę potrzebnych rzecz i dwoje dzieci i ruszyliśmy z opóźnieniem.

    OdpowiedzUsuń