wtorek, 14 maja 2013

Minęły wieki...

Zdaje się że całe wieki upłynęły od mojego ostatniego wpisu... Nie tłumacze się bo i po co.
Zmian u nas sporo, tempo życia więcej niż ekspresowe ale priorytety zawsze te same. Rodzina jest najważniejsza!
Matka Polka poszła do pracy, a w związku z tym nasz kochany wcześniaczek maszeruje razem ze starszą siostrą codziennie dzielnie do przedszkola:-)Życie wymusza na nas te wszystkie zmiany. U mnie to dopiero początek, szkolenie więc ogólny sajgon, który mam wielką nadzieję, z czasem się ułoży, bo przecież nie ma opcji, żeby było inaczej. Narazie wszyscy się przyzwyczajamy do nowości. Najbardziej przeżywa wszystko Emilka, ale nie ma się co dziwić. Mimo wszystko twierdzę że jest w całej tej nowej sytuacji bardzo dzielna.
W przedszkolu nieźle jej idzie. Pięknie je, jest grzeczna i zaczęła komunikować się z Panią:-) Trochę czasu to zajęło, ale grunt że sprawa ruszyła do przodu.
Od marca zaczęliśmy również terapię WWR. Początki trudne, bo Emi nie chciała w ogóle współpracować, ale w końcu ostatnio coś się ruszyło i Emi zaczęła mówić na zajęciach:-)
Póki co życie nabiera jeszcze większego tempa, ale jakoś powoli ogarniamy się z tymi naszymi zmianami, dzieleniem się opieką nad dziećmi, dostosowaniem rehabilitacji do grafiku, itp. Ale patrzymy na to wszystko pozytywnie i myślę, że za czas jakiś samo się wszystko poukłada. Nie ma innego wyjścia:-)

czwartek, 6 grudnia 2012

Nasze nowości

Dawno nie pisałam co u naszej Emilci, więc poprawiam się szybciutko i pokrótce opiszę co u nas nowego, a trochę się tego nazbierało...

Z Emilkowym spaniem jest o niebo lepiej, a to za sprawą odstawienia dziecka od piersi. Stopniowo eliminowałam kolejne karmienia, aż zostały tylko te wieczorne przytulanki przed spaniem, ale i z tego w końcu zrezygnowałyśmy. Oczywiście nie obyło się bez złości na matkę Potwora, który to zabiera dziecku coś, co się jej przecież prawnie należy, ale przeżyłam:-)
Emiśka daje teraz kulturalnie pospać mamusi, budząc się 1-2 razy w ciągu nocy i zasypiając po krótkiej chwili.

Nasze EEG jest do powtórki końcem stycznia, bo nie do końca się Panu Doktorowi podobał zapis.

Rozwój mojego okruszka pognał do przodu tak, że ciężko za tym moim dzieckiem nadążyć:-) Robiłyśmy ostatnio testy psychologiczne wg dziecięcej skali, bo potrzebna nam była opinia o stopniu rozwoju Młodej i wszyscy byli pozytywnie zaskoczeni osiągnięciami naszego wcześniaka. Młoda pokazowo ułożyła wieżę z siedmiu klocków (podobno dzieci w jej wieku dają sobie rade z trzema), nakarmiła lalkę, dała sobie radę z kolorami i rewelacyjnie pokazywała gdzie się schował piesek. Niezła jest!

Zaczęła też coraz więcej mówić. Stara się powtarzać wyrazy, choć często nie wychodzą one dość wyraźnie, ale matka zawsze dobrze rozumie swoje dziecko i tak oto się dogadujemy.
Emi mówi pięknie tata, na mnie mówi baba lub bama (ma problem z wymówieniem "m"),
kaka to kaczka tub kasza,
ab=am czyli wiadomo,
cić to pić,
daj lub da to wiadomo,
ostatnio pojawiło się oj i ojej
ato = auto (często naśladuje dźwięk samochodu)
hau = pies
bajka lub baja (zarówno na komputerze jak i w książce)
lala jako lalka i jako muzyka, piosenka
tam
ba = bach (jak coś lub ktoś spadnie/upadnie)
tak i nie, z czego oczywiście częściej używane jest to drugie:-)
hop hop - skakanie
koko - kura
Myślę, że jak na dziewczynkę ze średnim niedosłuchem to naprawdę nieźle!

Jeśli chodzi o wyczyny akrobatyczne to uczeń przerasta mistrza czyli Emi przerasta w pomysłach swoją starszą siostrę. Do tego papuguje po niej wszystko i jeszcze często ze sobą współpracują, np. przy wchodzeniu na łóżko, więc strach myśleć co będzie dalej...
Radzi sobie naprawdę rewelacyjnie, jest bardzo samodzielna, ładnie radzi sobie przy stole i zaczęłyśmy już poranne "spotkania" z nocnikiem:-)Wykorzystujemy do tego Julkę i dzięki temu Emilka dokładnie wie o co Mamusi chodzi i ku mojej wielkiej radości udało nam się już kilka razy. Emi mówi "si" i nawet czasem w ciągu dnia każe się rozbierać i siada na minutkę, raczej bez większych efektów, ale za to chętnie i samodzielnie.
Dużo się dzieje, Emilcia świetnie się rozwija, pięknie się bawi sama bądź z siostrą(ostatni hit - odkryła zabawkową kuchnie Julki, gotuje w garnkach, piecze w piekarniku i karmi nas tym, co przyrządzi)
i naprawdę cudnie ćwiczy na zajęciach. Potrafi się pięknie koncentrować i ma bardzo dobrą pamieć.
Dobrze reaguje na polecenia co oznacza, że słyszy je i rozumie.
Emiśka nosi swoje "głośniki" ponad rok, a efekty jakie przez to osiągnęła są zadziwiające i bardzo motywujące do dalszej pracy z nią:-)

Mam nadzieję, że uda mi się bardziej na bieżąco pisać o nowościach, choć brakuje czasu, bo dwójka nieokiełznanych wulkanów energii, do tego dom i dorywcza praca to czasem dość dużo jak na dobę, która nie chce się wydłużyć...



sobota, 15 września 2012

Nocne przygody

Z Emilkowym spaniem nigdy nie było rewelacyjnie, ale zawsze pocieszałam się, że z czasem, im starsza, tym się polepszy. Guzik prawda:-( Moje dziecko za chwilę kończy 15 miesięcy a czasem nawet 3 godzin z rzędu nie przesypia:-( Wróciłam już do masowania jej po kąpieli. Nasza pedagog pokazała nam też masaż tzw. dociskający. Przykrywam ją też cięższą kołderką zamiast lekkim kocykiem, a efektów brak. Każdej nocy to samo...Młoda się budzi, wychodzi z łóżeczka w poszukiwaniu matki, a później wije się po łóżeczku lub łóżku w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca i pozycji. Robiliśmy w zeszłym tygodniu EEG zalecone kontrolnie przez neurologa, może wyniki coś nam powiedzą. Mam wrażenie, że Emilka nie potrafi głęboko zasnąć i przez to nie wypoczywa odpowiednio. Wprawdzie rano wstaje dość wcześniej i wyciąga wszystkich z łóżek bo czas na zabawę, ale jest dość nerwowa, brak jej cierpliwości przy zabawach i ćwiczeniach, szybko sie złości. A jak się w nocy budzi, a ja ją kładę to krzyczy na mnie, kopie nogami i wścieka się:-/ brak mi pomysłów co z tym zrobić, a powoli brakuje też sił, po tych niewiele sennych nocach.

Drugi rok rehabilitacji...

Cały rok zajęć rehabilitacyjnych za nami - nie wiem kiedy to minęło. Dużo się wydarzyło, dużo pozytywnych zmian, które bardzo motywują:-) W minioną środę zaczęłyśmy zajęcia logorytmiczne w nowej, starszej grupie, ale przywitały nas same znajome twarze, co bardzo ucieszyło moje dziecko:-) Emilka choć najmłodsza, dość szybko się ośmieliła i ładnie wykonywała nowe polecenia. Zadania do wykonania są podobne, ale zmienił się poziom trudności. Emiśka troszkę się ostatnio rozgaduje i zaczyna nazywać wg swojego uznania ludzi, którzy się koło niej kręcą, zwierzątka i inne przedmioty. Dumny tatuś jest przywoływany wesołym ""tata", a siostrzyczka Julka, nieodzowny towarzysz zabaw wszelakich, nazywana jest "KA":-) Mama wciąż czeka... Codziennie "wałkujemy nasze farmowe zwierzątka i tak krowa to wg Emi "Mua" lub "Mu", kaczka - "Ka ka", a kurka "ko". Pani pedagog pokazała nam ćwiczenie z samogłoskami puzlowymi i dziś moje dziecko wprawiło mnie w zachwyt - pokazała na misia, który ćwiczy z nami "A" i powiedziała "Aaa". Mama się rozpłynęła:-D Rok temu dręczyło mnie pytanie w jakim stopniu nasza mowa będzie docierała do Małej poprzez aparaty i czy nauczy się wyraźnie mówić, a tu proszę, po roku Młoda zaczyna się z nami pięknie komunikować. Oczywiście najbardziej wyraźnie wypowiadanym przez Emilkę słówkiem jest "nie". "Tak" też potrafi, ale zdecydowanie rzadziej używa. Dużo pracy trzeba w to wszystko włożyć, ale dzisiejsze efekty to najlepsza motywacja do dalszej pracy:-)

sobota, 25 sierpnia 2012

Rok życia z niedosłuchem

Minął właśnie rok odkąd dowiedzieliśmy się że nasza malutka córeczka ma problemy z prawidłowym słyszeniem świata. Dużo się zmieniło od tamtej pory. Oczywiście nasze obecne podejście do tematu diametralnie różni się od pierwszych reakcji i pierwszych myśli jakie mieliśmy. Pamiętam początki rehabilitacji...Nie bardzo docierało to wszystko do mnie, bo kiedy Emi miała 2, 3, 4 miesiące trudno było wyobrazić sobie dalsze zastosowanie rehabilitacyjnych zabaw. Ciągle w głowie krążyło pytanie: jak Mała będzie funkcjonować, jak z jej słyszeniem, jak z mową? Dziś kiedy jej niedosłuch jest na poziomie 60dB i 50dB, wszystko wygląda inaczej. Dzisiaj w każdą zabawę potrafię wpleść elementy rehabilitacji i przychodzi to po prostu samo. Myślę, że jestem po prostu bardziej świadoma pewnych rzeczy. A kiedy Emilka zaczyna już sama wykonywać ćwiczenia logorytmiczne, pięknie reaguje na znane, wyćwiczone dźwięki, ja mam wtedy dużo więcej energii i siły do kolejnych ćwiczeń i powtarzanie po raz n-ty tych samych, jakże ważnych sylab, wyrazów, dźwięków:-)

nowe umiejętności

Troszkę mnie tu nie było... Poprawiam się i melduję co u nas, a troszkę się nadziało:-) Właśnie minął miesiąc odkąd wróciliśmy z turnusu rehabilitacyjnego i z dnia na dzień obserwujemy zaskakujące efekty. Dziecię nam się rozgadało, oczywiście bardziej w swoim własnym, niezbyt zrozumiałym języku, ale to i tak wielki krok. Ze świadomie wypowiadanych słów które można zrozumieć możemy się już pochwalić "pa pa", "tata" i "da" (jako daj). Gesty przeróżne łapie to nasze Maleństwo w lot. Ostatnim hitem są buziaki - można się rozpłynąć:-D i słodkie tuli tuli rozczulające do granic. Turnus ma to do siebie że zajęcia mają elementy powtarzające się za każdym razem i dzięki temu nasza Emilka wyćwiczyła witanie i żegnanie się oraz podawanie i oddawanie różnych rzeczy. Ma teraz etap dzielenia się wszystkim ze wszystkimi. Jeśli ma coś do jedzenia to częstuje wszystkich. Ostatnio rozdawała dookoła jagódki i dzięki temu Julka chcąc nie chcąc też podjadła. Rozrabiają te nasze dziewczyny...

niedziela, 29 lipca 2012

Chustowanie

Noszenie Maluchów w chuście spotyka się z różnymi opiniami. Starszą córkę chustowałam w sytuacjach, kiedy wózek nie miał racji bytu, albo Mała potrzebowała bliskości a ja obu rąk:-) Kiedy urodziła się Emilcia rehabilitanci kazali mi zapomnieć o chuście do momentu raczkowania...zapomniałam. Wyjeżdżając na turnus rehabilitacyjny musieliśmy zrezygnować z wózka. Powód - samochód nie z gumy i rozciągnąć się nie chciał...Po pierwszym chustowym spacerze nad morze wiedziałam że zabranie wózka byłoby zbędne. Chusta to był strzał w 10-tkę. Mała zasypiała sobie spokojnie tuląc się do mamy lub taty, czuła się bezpiecznie i było widać że jest szczęśliwa. Nawet tato spróbował takich spacerów i był bardzo zadowolony. A po takim tuleniu Małej na powietrzu mieliśmy o wiele spokojniejsze noce:-) Polecam wszystkim, którzy wybierają się z Maluchem nad morze i inne piesze wycieczki:-)